Witam. Przepraszam, że tak późno dodaję, ale mam mały problem z przepisywaniem. Mianowicie...nie chcę mi się xD No i nie mam prawie żadnej motywacji z waszej strony, nic nie komentujecie ;-; No ale, cały czas czekam na jakieś opinie. Tymczasem, miłego czytania c:
***
Szedłem jak
na ścięcie. Ale chciałem to już mieć za
sobą. Posiadałem plan ze szczegółami moich zachowań. Pytanie tylko, czy dam
radę to zrealizować?
Wszedłem do
mieszkania bez słowa, ale mój ukochany (boże, tak go kocham. Co ja chcę
zrobić?!) wcale tego nie zauważył.
-O, już
jesteś – powiedział pogodnie.
-Sai –
rzekłem, gdy wszedłem do salonu. – Muszę ci coś powiedzieć.
-Tak? –
poruszył się niespokojnie.
-Twój brat
dzwonił przed paroma dniami. Leży w szpitalu.
-Jak to? –
zdrętwiał całkiem. Ledwo utrzymywał się na nogach.
-Jest…on… -
dukałem, starając się mówić to oschle. – Jest poważnie chory – wyrzuciłem z
siebie jednym tchem.
Sai zakrył usta
ręką i zaniósł się płaczem. Jednak ja nie mogłem go przytulić, pocieszyć,
pocałować, nic. Nie mogłem tego znieść. Musiałem zachować zimną krew.
-Idę do
Sasuke – powiedziałem poważnie i myślałem, że pęknie mi serce. Z trudem
opuściłem salon.
Wcale nie miałem
do niego iść, ale nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Zdecydowałem że już do
niego wpadnę.
Po drodze
wpadłem do Kibę.
-Hej Lisie!
– zawołał. – Widziałem się wczoraj z Kakashim. Czemu się nie chwaliłeś?
-Nie
chciałem zapeszać – odparłem pogodnie. Inuzuka udał oburzonego ale zaraz się
roześmiał.
-To
gratuluję – poklepał mnie po ramieniu.
-Dziękuję –
odrzekłem i ruszyłem do zamierzonego wcześniej celu.
Gdy tylko
minąłem Kibę, zaniosłem się płaczem. Wszystko szło zgodnie z planem, ale to
wyniszczało mnie od środka. Musiałem dać radę, nie było innej możliwości.
Zapukałem do
drzwi, niebawem otworzył mi Sasuke.
-Myśl, ze
robisz to dla jego dobra, żeby potem nie musiał się zadręczać – powiedział, gdy
zasiedliśmy przy stole. – Musisz się pozbierać, bo teraz będzie coraz ciężej –
dodał mieszając swoją herbatę.
Siedziałem
ze spuszczonym łbem, wpatrując się w swoją filiżankę. Czułem, jak to wszystko
zaczyna mnie przerastać.
-Masz rację.
Robię to dla niego. Ten plan został wymyślony specjalnie dla niego. Poza tym,
jestem Naruto Uzumaki dattebayo! – zakrzyknąłem. – I nigdy się nie poddam –
dodałem po chwili.
Sasuke tylko
lekko się zaśmiał. Widać było, że coś chce powiedzieć, ale nie wie jak to
wydusić. W końcu, zrezygnowany, odparł tylko:
-Masz bardzo
ciekawy charakter i sposób bycia – mówił z jakimś dziwnym spokojem w głosie i
wziął łyk herbaty. Postanowiłem nie zagłębiać się w ten temat.
-Myślę, że
czas na kolejny krok, Sasuke. Teraz będziesz mi potrzebny – zmieniłem temat, a
chłopakowi powiększyły się źrenice.
-To już? –
zapytał zdziwiony.
-Nie ma na
co czekać. Kakashi prosił, żeby się sprężać. Poza tym chcę, żeby Sai pojechał
do brata, wiedząc o wszystkim.
-Rozumiem –
odparł lakonicznie. – To chodźmy – dodał, podniósł się z krzesła i ruszył w
stronę drzwi. Uczyniłem to samo.
Wyszliśmy na
zewnątrz. Wiał nieprzyjemny, porywisty wiatr, drzewa szalały. Kołysały się na
wszystkie możliwe strony, a kobiety próbowały okiełznać niesforne włosy,
świrujące od silnego podmuchu. Szliśmy w milczeniu. Sasuke wiedział, kiedy ma
zacząć działać, ja też byłem w gotowości.
-Misję czas
wcielić w życie – ozwał się, gdy dochodziliśmy do mojego mieszkania. Objął mnie
ramieniem, zaczął zalotnie na mnie patrzeć. Zerknąłem jeszcze, czy Sai jest w
oknie. Naturalnie, już mnie wypatrywał. „A więc już czas” – pomyślałem się i
uśmiechnąłem do Sasuke, udając zainteresowanego zalotami.
Uchiha
odprowadził mnie pod same drzwi.
-Dziękuję ci
– odparłem ściszonym głosem i wszedłem do mieszkania.
-Sai! –
zawołałem jak na kelnera.
-Hm? – podszedł pogodnie. Trochę mnie zmylił,
myślałem, że będzie się rzucał z zazdrości.
-Nie jesteś
zazdrosny? – spytałem podejrzliwie patrząc.
-Oj Naruto,
ufam Ci. Wcześniej byłem, bo bałem się, że ktoś mi…
-Dobra –
przerwałem mu nagle. – Wystarczyło jedno słowo powiedzieć – dodałem gburowato.
Sai ‘a trochę skołowało. Odwróciłem się, żeby wyglądało, że już chcę odejść. I
niby mi się cos przypomniało:
-A właśnie.
Gadałem z trenerem. Zabiera mnie na kilkuletni trening.
-Ale…jak to?
– Sai już całkiem zgłupiał. – Kiedy? – zapytał zdruzgotany.
-Za parę
dni. Muszę się postarać, by wejść do kadry.
-Ah, no
to…dobrze – odparł niepewnie. – Czyli jadę z tobą?
-Ty?! –
wybuchłem niby z oburzeniem. – A po cholerę? Toż chyba dzieckiem nie jestem –
dodałem oschle i udałem się do swojego pokoju. Czułem, że już nie wytrzymam.
-Nie
będziesz za mną tęsknił? Bo ja bardzo Naruto – mówił dziecinnym głosem. – Nie
wiem co ci się stało, ale ja chcę być przy tobie!
Gdy to
mówił, byłem już u schyłku możliwości. Ale właśnie, potwierdziły się moje
obawy. Chce za wszelką cenę ze mną jechać. Czyli plan nie był na darmo.
Nagle
poczułem ciepło na mojej klatce piersiowej. Sai płakał tak, jak jeszcze nigdy.
Wtulał się mocno i szlochał.
-Naruto,
proszę! Wróć…taki jaki byłeś…taki w jakim się zakochałem!
Wtedy
rozrywało mi serce od środka. Było to straszne. Ale wierzyłem, że kiedyś będzie
lepiej. Jeśli w ogóle wrócę z tego treningu…
-Puść mnie –
odepchnąłem go i wyszedłem na balkon.
Nagle, zadzwonił mój telefon. Podbiegłem do stołu i odebrałem. To był Kakashi.
***
Myślę, że następna część, będzie ostatnią częścią. Wtedy zobaczę czy dalej to pisać. Bo jeśli nie będzie komentów to nic z tego ;-; Więc BŁAGAM, KOMENTUJCIE.
Jak mogłaś?! : c Tak smutno się zrobiło. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Ale fabuła zaskakuje z każdą chwilą, a ja nie mogę się doczekać kontynuacji ^^ Zdaję mi się, że chodzi o to żeby Sasuke zajął się Sai'em gdy ten będzie szukał pocieszenia po tym jak potraktował go Naru, ale to tylko moje domysły. Czekam na kolejnego parta ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Xx
Dziękuję c: Ale wiesz, Naruto robi to wszystko dla Sai'a xd Zamówienie na KakaIru przyjęte. Będzie to oneshot dodany w całości ze sceną +18, lecz nie wiem kiedy się pojawi ;-; A NaruSai part.6 już wkrótce! :D
UsuńNie mogę się doczekać ^^
Usuń