Konnichiwa minna! ;3

Pragniemy wszystkich serdecznie przywitać w naszym małym internetowym świecie ♥

PRAGNIEMY BYŚCIE SIĘ ZAPOZNALI ZE STRONĄ 'Temari' PO PRAWEJ STRONIE, GDYŻ SĄ TAM INFORMACJE DLA WAS.

poniedziałek, 23 września 2013

NaruSai part.6

Nie znajdziecie tu zakończenia całego paringu, ale straciłam wenę i chyba go nie skończę. Więc to jest ostatnia część. Już na pewno nie napiszę kolejnej bez waszych komentarzy i wejść c: Więc może mnie jakoś dopingujecie?
***

Hatake kazał mi wyjść przed dom. Gdy zszedłem, już tam czekał.
-Naruto, nie chcę wchodzić w twoje prywatne sprawy, ale Sasuke nic nie chciał mówić. Co ty wyprawiasz z Sai ‘em? – zapytał z najzwyklejszą ciekawością. Wiedział bowiem, że się nim nie bawię, że to musi być grubsza sprawa.
Niestety (lub stety) zmuszony byłem opowiedzieć o całym planie, i że w zasadzie, już go wykonałem.
-Ale Naruto, po co to wszystko? – spytał, jeszcze bardziej podekscytowany.
-Bo chodzi o to, że jego brat powiedział mi w sekrecie, że to są ostatnie chwile jego życia. Prosił, żeby nie mówić tego Sai ‘owi. No i nałożył się na to mój wyjazd. A niestety Sai jest lekkomyślny w podejmowaniu decyzji. Gdyby wyjechał ze mną i nie spędził tego czasu z Shinem, nie wybaczyłbym sobie tego.
Kaszalot słuchał uważnie, a gdy skończyłem, nie mógł wyjść z podziwu. Tak dało się wywnioskować po jego minie. Kiedy oprzytomniał, spytałem jeszcze:
-Chcesz, by patrzył, jak umiera bliska mu osoba?
-Uważam, że jest dorosły i poradzi sobie z tym. Poza tym, on i tak  z nim do tej pory spędził za mało czasu. A ten brat był dla niego taki dobry! Dbał, by Sai miał wspaniałe życie, by niczego nie żałował, posiadał piękne wspomnienia i… - glos mi się załamał – żeby robił to, co lubi. Dlatego przysyłał mu pieniądze. Żeby jego braciszek nie musiał iść do pracy. Tyle bym dał, żeby choć na chwilę porozmawiać z rodzicami – poczułem ścisk w gardle, i nie dałem rady powiedzieć już ani słowa więcej.
*Sai*
Nigdy nie czułem się tak oszukany. Nadal nie mogę uwierzyć, że byłem dla Naruto zabawką. Teraz całe dnie spędzam samotnie, w domu. Płaczę w poduszkę i myślę, jak to będzie, gdy Naruto wyjedzie. Teraz już wiem, jaka jest moja miłość. Jest po prostu nieszczęśliwa i wykorzystana…
Minęło parę dni, a ja tkwiłem z nosem w poduszce. Postanowiłem odwiedzić mojego brata. W końcu, tylko on mi został.
-Shin! – zawołałem wchodząc do Sali. On powoli odwrócił głowę od okna, patrząc w moim kierunku. Otworzył usta, ale nie wydobył z siebie żadnego dźwięku. Zamykając je, uśmiechnął się pogodnie. Wyciągnął rękę w moi kierunku, więc zbliżyłem się do niego. Nigdy nie widziałem brata, takiego jak wtedy. Białe ściany i blask, jaki padał z wielkich okien podkreślał śnieżno-białą pościel na wielkim łóżku i jego porcelanową twarz. W jego oczach było widać wycieńczenie chorobą, ale i pogodne nastawienie do życia. Wiedziałem, że nie straci optymizmu.
-Bracie, jak ty to robisz? – spytałem z lekkim uśmiechem, gdy siedziałem koło niego a krześle, trzymając go za rękę.
-Mam dla kogo walczyć – odparł lekko, jakby biegał teraz po łące pełnej kwiatów. – Mam ciebie, Sai. Chcę żyć dla ciebie. Pragnę się opiekować. Chociaż – przerwał na chwilę – Naruto chyba godnie wypełnia tę rolę – dokończył. Brzmiało to bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie, więc odpowiedziałem:
-Oczywiście – uśmiechnąłem się. Mie mogłem dać po sobie poznać, że coś jest nie tak.
Posiedziałem przy nim jeszcze trochę, a gdy poczuł znużenie i przymknął oczy, cichutko wyszedłem.
Zdecydowanie nie przepadałem za szpitalami. Wychodząc z budynku, poczułem ogromny napływ lekkości. Nim wziąłem głęboki oddech, zadzwonił mój telefon. Nie miałem teraz ochoty z nikim rozmawiać. Nie patrząc, kto to odrzuciłem połączenie. „Mam dla kogo walczyć” – zabrzmiało mi w głowie. Nigdy nie widziałem brata w takim stanie. Wierzy, że z tego wyjdzie, wciąż się uśmiecha. Tak go kocham, nie mogę go stracić, zostanę sam.
Postanowiłem, że jak pójdę do niego następnym razem, podziękuję mu za wszystko. Wcześniej rzadko to robiłem, ale teraz…gdy lada moment, może go zabraknąć…
Wtedy zdałem sobie sprawę, że nie wyobrażam sobie życia bez brata. Jak to zabraknąć? Co wtedy?
Przypomniałem sobie o komórce. Spojrzałem z niechęcia na ekran. „1 połączenie nieodebrane od: Sasuke”. Czego on mógł chcieć? Postanowiłem oddzwonić. Pierwsze słowa, które powiedział, gdy odebrał, brzmiały:
-Sai? Naruto właśnie wyjeżdża.
Kolejny dramat. Naruto. Nie dałem rady się odezwać, po prostu się rozłączyłem. Jak on mógł mnie zostawić? Ciągle nie chciało mi się w to wierzyć. „To Naruto, on jest inny!” – dźwięczały mi w głowie jedyne słowa, których byłem pewny. Mój telefon zadzwonił znowu.
-Halo – rzuciłem oschle
-Sai, gdzie ty jesteś? – zapytał Uchiha
-Wracam ze szpitala
-Na jakiej jesteś ulicy?
-Hiruzena
-Dobrze, zaraz tam będę
„A jego co tak naszło? Kuso” – pomyślałem rozłączając się. Czego on mógł chcieć?
Usiadłem na ławce. Czekałem na niego, bo i tak nie miałem siły by iść. Brat…Naruto…Łzy ciekły mi z oczu strumieniami.
-Już dobrze – usłyszałem i poczułem nieśmiały dotyk na ramieniu. Nie wiem, czy mu na to pozwoliłem, ale zwyczajnie nie miałem siły zaprotestować. On też nie naciskał. Zabrał ja, gdy podniosłem głowę, chowaną wcześniej w dłoniach. Gdy się uspokoiłem, a łzy przestały lecieć, coś zrozumiałem. Może między Naruto i Sasuke coś zaszło. Teraz Uchiha poczuł, że jest winny mojemu cierpieniu?
-A ty wiesz co się stało Naruto? – spytałem na razie bez złośliwości.
On zamilkł. Widocznie nie wiedział co powiedzieć. Zrozumiałem wtedy, że on nic nie powie, przynajmniej nie teraz.
-Spróbuj teraz zając się bratem – odpowiedział w końcu. – Pomyśl. Naruto tu nie ma. Sytuacja się rozwinie, kiedy przyjedzie…
-JEŚLI przyjedzie – wtrąciłem.
-…a twój brat cię potrzebuje – kontynuował nie zważając na moje słowa. Ale miał rację.
„Naruto, gdziekolwiek jesteś, wiedz, że cię kocham i wciąż chcę ufać”
Tym akcentem zakończyłem ten dzień pełen skrajnych emocji.
***
Od razu zapowiadam, że nie napiszę kontynuacji, jesli nie będziecie komentować. Więc pozostawiam los tego opo w waszych rękach!


3 komentarze:

  1. Czekam na ciąg dalszy.Co się stanie z bratem sai.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Może i zrobię, ale szykuję teraz coś dużo lepszego, niespodzianka pojawi się wkrótce ^^

      Usuń