Konnichiwa minna! ;3

Pragniemy wszystkich serdecznie przywitać w naszym małym internetowym świecie ♥

PRAGNIEMY BYŚCIE SIĘ ZAPOZNALI ZE STRONĄ 'Temari' PO PRAWEJ STRONIE, GDYŻ SĄ TAM INFORMACJE DLA WAS.

sobota, 15 lutego 2014

Hospital for souls. GaaNaru cz.1

Mogę wam zdradzić, że opowiadanie będzie miało około 5 lub więcej części, gdzie zaprezentuję wiele wątków, także myślę, że się spodoba. Zapraszam do czytania ^^
***
-Pan Uzumaki? - zaczepił mnie jakiś pan pod krawatem, gdy wychodziłem z uczelni.
-Zgadza się - odparłem pogodnie. - O co chodzi?
-Nazywam się Ikumo Mobashi. Organizuję wycieczki do Yushino.
"Yushino?! Pojechać tam to moje marzenie!" - myśli krzyczały mi w głowie. Źrenice powiększyły się do niebotycznych rozmiarów, wgapiałem się w niego jak w obraz. Jeszcze chwila i zacząłbym się ślinić.Na szczęście, opanowałem się i jak na studenta przystało, mówiłem opanowanym tonem:
-Czy to dzielnica ze szpitalami i ośrodkami psychiatrycznymi? - spytałem lecz doskonale znalem odpowiedź.
-Zgadza się - odrzekł widocznie zadowolony, że słyszałem o tym miejscu. - Jesteś już na drugim roku no i podobno całkiem nieźle sobie radzisz.
Wtedy mnie olśniło. On wykłada neuropsychiatrię!
-Gdy dowiedziałem się, że miłujesz się psychicznych, od razu pomyślałem o tej wycieczce. Innymi słowy, czy chciałbyś tam pojechać jako... - zamyślił się na krótko -  hm, byłbyś kimś w rodzaju stażysty.
-Oczywiście, bardzo chętnie - powiedziałem aż za nadto spokojnie.
-Dobrze, w takim razie jutro o 15.00 będzie krótkie zebranie odnośnie wyjazdu.
-Dziękuję - uśmiechnąłem się. - To do widzenia! - pożegnałem się i odszedłem.
Kumulowałem emocje przez całą drogę do mieszkania, a gdy nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka, wydarłem się na całe gardło i wykonałem taniec szczęścia, który przypominał raczej zaloty godowe pijanego koguta na trampolinie. Następnie odbyłem serię energicznych podskoków, robiąc przy tym niezły hałas.
Usłyszałem pukanie do drzwi, więc momentalnie przestałem wyzwalać z siebie euforię i przywołałem się do porządku. otworzyłem drzwi, starając się zachować powagę.
-Naruto...
To był Sasuke. Nie był specjalnie wkurzony. Nawet na mnie nie patrzył, tylko stukał coś na klawiaturze komórki. Był ubrany w jakiś dres z totalnie nieogarniętymi włosami, wpatrywał się w telefon i mówił:
-Jakbyś sobie przypomniał, że mieszkam obok, to byłbym wdzięczny. Możesz sobie skakać ile chcesz - oderwał wzrok od ekranu komórki i spojrzał na mnie - ale nie w tych butach.
Teraz obaj przenieśliśmy wzrok na moje glany.
-Nie zapominaj, że dalej posiadam swoje. I w każdej chwili mogę ci z nich wyj...
-Dobrze! - przerwałem mu w pół słowa. - Nie musisz kończyć - uśmiechnąłem się zakłopotany. - Może wjedziesz na chwilę? - zapytałem, starając się mu wynagrodzić ten hałas.
Uchiha wszedł bez słowa i usiadł na kanapie. Wziąłem się za robienie herbaty i...naszła mnie pewna myśl. Czarnowłosy to też całkiem barwna osoba. Nigdy nie miał z niczym problemu, nic go nie ograniczało. Ciągle miał jakieś zainteresowania, strasznie się w nie wciągał. Można z nim było porozmawiać na każdy temat. O wszystkim coś wiedział i miał własne zdanie. Niestety, o wykorzystywanie swoich umiejętności ograniczył się całkowicie.
-Jak tam szukanie pracy? - zagadałem pierwszy.
Nijak, nie chcę o tym gadać.. A ty, co tak świętujesz?
-Jadę do Yushino! - wydarłem się na wspomnienie o tej sprawie.
-Aah. Do tych...przypadków szczególnych? haha - zapytał z lekką ironią i pogardą w głosie. Trochę ostudził tym tonem mój głosił.
-Um...tak - odparłem spokojnie.
-Dalej chcesz tam pracować? - Pamiętam, że jako 7-latek bredziłeś, że fascynują cię psychozy i  że w przyszłości będziesz psychiatrą oraz chodziłeś z encyklopedią medycyny pod pachą - uśmiechnął się na myśl o dzieciństwie.
-Moje marzenia się nie zmieniły - rzekłem poważnie i przeszliśmy do innych tematów

~.~.~
Kolejnego dnia obudziłem się podekscytowany. Myślałem tylko o tej cudownej wycieczce. Byłem przeszczęśliwy! Wykłady minęły w miarę sprawnie i udałem się do Sali numer 27.
Otworzyłem drzwi i ujrzałem Mobashiego wraz z kilkoma uczniami. Omiotłem ich spojrzeniem pełnym ciekawości i podszedłem bliżej.
-Dzień dobry – przywitałem się.
-O, Naruto – profesor uniósł głowę z nad jakiś dokumentów. – W takim razie jesteśmy w komplecie – uśmiechnął się przyjaźnie, uwydatniając tym samym zmarszczki wokół oczu. – Więc tak – zaczął znów spoglądając w papiery – wyjeżdżamy w poniedziałek rano, zbiórka o godzinie 8.00
Wszyscy zaczęli to zapisywać na jakiś kartkach, bądź telefonach, więc uczyniłem to samo.
-A teraz przejdźmy do konkretów – rzekł po chwili Ikumo. – Będziemy tam przez miesiąc, czyli do 10 grudnia – czytał z kartki.
„Jejku, aż miesiąc!” – krzyczałem w duszy.
-Celem tego wyjazdu – odłożył kartki na bok i spojrzał na nas – jest poznanie ludzi dotkniętych zaburzeniami psychicznymi, oswojenie się nastrojem panującym w takich szpitalach i ośrodkach oraz poznanie specjalistycznego personelu. Będziemy przebywać po parę dni w prawie każdym ośrodku, który znajduje się w tamtej dzielnicy.
-Przepraszam - przerwał jakiś długowłosy chłopak. - Ciekawi mnie, jak pan uzyskał zgodę na wpuszczenie naszej grupy do tych zamkniętych ośrodków.
-Oh Neji - spojrzał na niego pogodnie. - Dzielnicę Yushino założył mój praprapra dziadek, a nasza uczelnia jest jedną z lepszych w kraju. Jeżdżę tam prawie co rok, wszyscy mnie tam znają.
Potem już przeszliśmy na jakieś nieistotne tematy, pożartowaliśmy trochę na temat stereotypów dotyczących sadystycznych pielęgniarek oraz lekarzy i zebranie się skończyło.
***
Gome, że tak krótko, ale to opowiadanie mam juz napisane całe i muszę je jakoś dzielić na części. I nie chciałam już dalszej części umieszczać tu. Za to postaram się by następna pojawiła się już wkrótce.
JEŚLI WAS ZAINTRYGOWAŁO TO ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA. TO NIE GRYZIE.

1 komentarz: