***
-Pan Uzumaki? - zaczepił mnie jakiś pan pod krawatem, gdy wychodziłem z uczelni.
-Zgadza się - odparłem pogodnie. - O co chodzi?
-Nazywam się Ikumo Mobashi. Organizuję wycieczki do Yushino.
"Yushino?! Pojechać tam to moje marzenie!" - myśli krzyczały mi w głowie. Źrenice powiększyły się do niebotycznych rozmiarów, wgapiałem się w niego jak w obraz. Jeszcze chwila i zacząłbym się ślinić.Na szczęście, opanowałem się i jak na studenta przystało, mówiłem opanowanym tonem:
-Czy to dzielnica ze szpitalami i ośrodkami psychiatrycznymi? - spytałem lecz doskonale znalem odpowiedź.
-Zgadza się - odrzekł widocznie zadowolony, że słyszałem o tym miejscu. - Jesteś już na drugim roku no i podobno całkiem nieźle sobie radzisz.
Wtedy mnie olśniło. On wykłada neuropsychiatrię!
-Gdy dowiedziałem się, że miłujesz się psychicznych, od razu pomyślałem o tej wycieczce. Innymi słowy, czy chciałbyś tam pojechać jako... - zamyślił się na krótko - hm, byłbyś kimś w rodzaju stażysty.
-Oczywiście, bardzo chętnie - powiedziałem aż za nadto spokojnie.
-Dobrze, w takim razie jutro o 15.00 będzie krótkie zebranie odnośnie wyjazdu.
-Dziękuję - uśmiechnąłem się. - To do widzenia! - pożegnałem się i odszedłem.
Kumulowałem emocje przez całą drogę do mieszkania, a gdy nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka, wydarłem się na całe gardło i wykonałem taniec szczęścia, który przypominał raczej zaloty godowe pijanego koguta na trampolinie. Następnie odbyłem serię energicznych podskoków, robiąc przy tym niezły hałas.
Usłyszałem pukanie do drzwi, więc momentalnie przestałem wyzwalać z siebie euforię i przywołałem się do porządku. otworzyłem drzwi, starając się zachować powagę.
-Naruto...
To był Sasuke. Nie był specjalnie wkurzony. Nawet na mnie nie patrzył, tylko stukał coś na klawiaturze komórki. Był ubrany w jakiś dres z totalnie nieogarniętymi włosami, wpatrywał się w telefon i mówił:
-Jakbyś sobie przypomniał, że mieszkam obok, to byłbym wdzięczny. Możesz sobie skakać ile chcesz - oderwał wzrok od ekranu komórki i spojrzał na mnie - ale nie w tych butach.
Teraz obaj przenieśliśmy wzrok na moje glany.
-Nie zapominaj, że dalej posiadam swoje. I w każdej chwili mogę ci z nich wyj...
-Dobrze! - przerwałem mu w pół słowa. - Nie musisz kończyć - uśmiechnąłem się zakłopotany. - Może wjedziesz na chwilę? - zapytałem, starając się mu wynagrodzić ten hałas.
Uchiha wszedł bez słowa i usiadł na kanapie. Wziąłem się za robienie herbaty i...naszła mnie pewna myśl. Czarnowłosy to też całkiem barwna osoba. Nigdy nie miał z niczym problemu, nic go nie ograniczało. Ciągle miał jakieś zainteresowania, strasznie się w nie wciągał. Można z nim było porozmawiać na każdy temat. O wszystkim coś wiedział i miał własne zdanie. Niestety, o wykorzystywanie swoich umiejętności ograniczył się całkowicie.
-Jak tam szukanie pracy? - zagadałem pierwszy.
Nijak, nie chcę o tym gadać.. A ty, co tak świętujesz?
-Jadę do Yushino! - wydarłem się na wspomnienie o tej sprawie.
-Aah. Do tych...przypadków szczególnych? haha - zapytał z lekką ironią i pogardą w głosie. Trochę ostudził tym tonem mój głosił.
-Um...tak - odparłem spokojnie.
-Dalej chcesz tam pracować? - Pamiętam, że jako 7-latek bredziłeś, że fascynują cię psychozy i że w przyszłości będziesz psychiatrą oraz chodziłeś z encyklopedią medycyny pod pachą - uśmiechnął się na myśl o dzieciństwie.
-Moje marzenia się nie zmieniły - rzekłem poważnie i przeszliśmy do innych tematów
~.~.~
-Czy to dzielnica ze szpitalami i ośrodkami psychiatrycznymi? - spytałem lecz doskonale znalem odpowiedź.
-Zgadza się - odrzekł widocznie zadowolony, że słyszałem o tym miejscu. - Jesteś już na drugim roku no i podobno całkiem nieźle sobie radzisz.
Wtedy mnie olśniło. On wykłada neuropsychiatrię!
-Gdy dowiedziałem się, że miłujesz się psychicznych, od razu pomyślałem o tej wycieczce. Innymi słowy, czy chciałbyś tam pojechać jako... - zamyślił się na krótko - hm, byłbyś kimś w rodzaju stażysty.
-Oczywiście, bardzo chętnie - powiedziałem aż za nadto spokojnie.
-Dobrze, w takim razie jutro o 15.00 będzie krótkie zebranie odnośnie wyjazdu.
-Dziękuję - uśmiechnąłem się. - To do widzenia! - pożegnałem się i odszedłem.
Kumulowałem emocje przez całą drogę do mieszkania, a gdy nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka, wydarłem się na całe gardło i wykonałem taniec szczęścia, który przypominał raczej zaloty godowe pijanego koguta na trampolinie. Następnie odbyłem serię energicznych podskoków, robiąc przy tym niezły hałas.
Usłyszałem pukanie do drzwi, więc momentalnie przestałem wyzwalać z siebie euforię i przywołałem się do porządku. otworzyłem drzwi, starając się zachować powagę.
-Naruto...
To był Sasuke. Nie był specjalnie wkurzony. Nawet na mnie nie patrzył, tylko stukał coś na klawiaturze komórki. Był ubrany w jakiś dres z totalnie nieogarniętymi włosami, wpatrywał się w telefon i mówił:
-Jakbyś sobie przypomniał, że mieszkam obok, to byłbym wdzięczny. Możesz sobie skakać ile chcesz - oderwał wzrok od ekranu komórki i spojrzał na mnie - ale nie w tych butach.
Teraz obaj przenieśliśmy wzrok na moje glany.
-Nie zapominaj, że dalej posiadam swoje. I w każdej chwili mogę ci z nich wyj...
-Dobrze! - przerwałem mu w pół słowa. - Nie musisz kończyć - uśmiechnąłem się zakłopotany. - Może wjedziesz na chwilę? - zapytałem, starając się mu wynagrodzić ten hałas.
Uchiha wszedł bez słowa i usiadł na kanapie. Wziąłem się za robienie herbaty i...naszła mnie pewna myśl. Czarnowłosy to też całkiem barwna osoba. Nigdy nie miał z niczym problemu, nic go nie ograniczało. Ciągle miał jakieś zainteresowania, strasznie się w nie wciągał. Można z nim było porozmawiać na każdy temat. O wszystkim coś wiedział i miał własne zdanie. Niestety, o wykorzystywanie swoich umiejętności ograniczył się całkowicie.
-Jak tam szukanie pracy? - zagadałem pierwszy.
Nijak, nie chcę o tym gadać.. A ty, co tak świętujesz?
-Jadę do Yushino! - wydarłem się na wspomnienie o tej sprawie.
-Aah. Do tych...przypadków szczególnych? haha - zapytał z lekką ironią i pogardą w głosie. Trochę ostudził tym tonem mój głosił.
-Um...tak - odparłem spokojnie.
-Dalej chcesz tam pracować? - Pamiętam, że jako 7-latek bredziłeś, że fascynują cię psychozy i że w przyszłości będziesz psychiatrą oraz chodziłeś z encyklopedią medycyny pod pachą - uśmiechnął się na myśl o dzieciństwie.
-Moje marzenia się nie zmieniły - rzekłem poważnie i przeszliśmy do innych tematów
~.~.~
Kolejnego dnia
obudziłem się podekscytowany. Myślałem tylko o tej cudownej wycieczce. Byłem
przeszczęśliwy! Wykłady minęły w miarę sprawnie i udałem się do Sali numer 27.
Otworzyłem drzwi i
ujrzałem Mobashiego wraz z kilkoma uczniami. Omiotłem ich spojrzeniem pełnym
ciekawości i podszedłem bliżej.
-Dzień dobry –
przywitałem się.
-O, Naruto –
profesor uniósł głowę z nad jakiś dokumentów. – W takim razie jesteśmy w
komplecie – uśmiechnął się przyjaźnie, uwydatniając tym samym zmarszczki wokół
oczu. – Więc tak – zaczął znów spoglądając w papiery – wyjeżdżamy w
poniedziałek rano, zbiórka o godzinie 8.00
Wszyscy zaczęli to
zapisywać na jakiś kartkach, bądź telefonach, więc uczyniłem to samo.
-A teraz przejdźmy
do konkretów – rzekł po chwili Ikumo. – Będziemy tam przez miesiąc, czyli do 10
grudnia – czytał z kartki.
„Jejku, aż miesiąc!”
– krzyczałem w duszy.
-Celem tego wyjazdu –
odłożył kartki na bok i spojrzał na nas – jest poznanie ludzi dotkniętych zaburzeniami
psychicznymi, oswojenie się nastrojem panującym w takich szpitalach i ośrodkach
oraz poznanie specjalistycznego personelu. Będziemy przebywać po parę dni w prawie każdym ośrodku, który znajduje się w tamtej dzielnicy.
-Przepraszam - przerwał jakiś długowłosy chłopak. - Ciekawi mnie, jak pan uzyskał zgodę na wpuszczenie naszej grupy do tych zamkniętych ośrodków.
-Oh Neji - spojrzał na niego pogodnie. - Dzielnicę Yushino założył mój praprapra dziadek, a nasza uczelnia jest jedną z lepszych w kraju. Jeżdżę tam prawie co rok, wszyscy mnie tam znają.
Potem już przeszliśmy na jakieś nieistotne tematy, pożartowaliśmy trochę na temat stereotypów dotyczących sadystycznych pielęgniarek oraz lekarzy i zebranie się skończyło.
-Przepraszam - przerwał jakiś długowłosy chłopak. - Ciekawi mnie, jak pan uzyskał zgodę na wpuszczenie naszej grupy do tych zamkniętych ośrodków.
-Oh Neji - spojrzał na niego pogodnie. - Dzielnicę Yushino założył mój praprapra dziadek, a nasza uczelnia jest jedną z lepszych w kraju. Jeżdżę tam prawie co rok, wszyscy mnie tam znają.
Potem już przeszliśmy na jakieś nieistotne tematy, pożartowaliśmy trochę na temat stereotypów dotyczących sadystycznych pielęgniarek oraz lekarzy i zebranie się skończyło.
***
Gome, że tak krótko, ale to opowiadanie mam juz napisane całe i muszę je jakoś dzielić na części. I nie chciałam już dalszej części umieszczać tu. Za to postaram się by następna pojawiła się już wkrótce.
JEŚLI WAS ZAINTRYGOWAŁO TO ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA. TO NIE GRYZIE.
Fajnie się zapowiada:-)
OdpowiedzUsuń