Konnichiwa minna! ;3

Pragniemy wszystkich serdecznie przywitać w naszym małym internetowym świecie ♥

PRAGNIEMY BYŚCIE SIĘ ZAPOZNALI ZE STRONĄ 'Temari' PO PRAWEJ STRONIE, GDYŻ SĄ TAM INFORMACJE DLA WAS.

wtorek, 9 lipca 2013

LeeGaa cz.2

Okej, więc myślę, że was nie zanudzę xD Proszę o komentarze i miłego czytania :3
***
Chyba nie mógł tak pisać, jakby nic się nie stało. Nie po tym, ile przeszedł i jakiego miał doła. Niespodziewanie spojrzał na zegarek. Było już 20 po. Jego umysł przeżywał prawdziwe tortury, a następne 10 minut to było istne piekło. Nadzieja nie pozwalała mu zwątpić, przeżywał najtrudniejszą w świecie walkę z myślami.
Wtem usłyszał lekkie pukanie. Nie był pewny czy się przesłyszał, czy też nie. Po krótkiej chwili zabrzmiał dzwonek, wtedy już Gaara na pewno nie miał złudzeń. Skierował się w stronę drzwi i powoli je otworzył. Widok wprowadził go w zupełne zakłopotanie. Stał przed nim niejaki Lee z różą.
Czerwonowłosy już miał mówić, że Rock chyba pomylił mieszkania, gdy ten go wyprzedził:
-Ty byłeś ze mną zupełnie szczery, a ja z tobą ani trochę.
-Słu-słucham? - teraz to no Sabaku już zgłupiał zupełnie.
-Tylko na początku pierwszej rozmowy pisałeś z Ten-ten, bo ona musiała kończyć i poprosiła, bym dokończył pisać za nią, w jej imieniu. Kolejne rozmowy pojawiły się ze względu na to, że poczułem między nami wyjątkową więź i chciałem to kontynuować - mówił niemal jakby recytował wiersz, którego uczył się 5 minut temu.
-Lee...
-Gaara - przerwał mu chłopak. - Robiłem to wszystko, bo cię pokochałem. Każdego dnia, gdy widziałem cię w szkole, nie mogłem od ciebie oderwać wzroku i długo rozmyślałem o tobie - mówił wpatrując się oczami przepełnionymi wielkim i mocnym uczuciem. - Wybacz mi, a będę cię kochał jak nikogo innego - dodał wyczekująco po chwili wahania. Gaara nie umiał z siebie wydobyć ani jednego dźwięku. Też czuł tą specyficzną więź, ale poczuł się też niezmiernie oszukany. Nie umiał mu teraz tak po prostu zapomnieć. Z jego ust dało się słyszeć cichutkie:
-Nie wiem, czy...to możliwe - mówił patrząc w ziemię. Kątem oka dostrzegł jak czarnowłosemu pociekły łzy, wcale nie próbował ich ukryć. 
-Rozumiem. W takim razie chcę, żebyś przynajmniej mi to wybaczył - oznajmił grobowym głosem, po czym wziął ostrożnie rękę chłopaka, włożył w nią czerwony kwiat, i mocno zacisnął. - Przepraszam, że zająłęm czas i...w ogóle za wszystko. - wypowiadał ostatnie słowa z ogromnym żalem i ściskiem w gardle, żeby nie zanieść się płaczem.
Gaara patrzył się na jego oddalającą sie sylwetkę. Niebo zaszło ciemnymi chmurami i podniósł się wiatr. Mimo mroku jaki panował, chłopak dostrzegał zapłakane policzki czarnowłosego i za nic w świecie, nie mógł się ruszyć. Stał w progu domu i nie wiedział co ma robić. Po 10 minutach zamknął drzwi i osunął się bezwiednie na podłogę. Dalej nie mógł wykrztusić ani słowa.
Tymczasem Lee nie mógł pogodzić się z odrzuceniem. Gdyby od razu wszystko powiedział nie byłoby problemu. A tak? Wszystko skończone. Chłopak wiedział, że nie wróci od razu do domu. Nie obchodziła go wichura (Wichura? Kiedy się rozszalała? Tego chłopak nie wiedział), ściana deszczu (ściana deszczu?! O faktycznie, był cały mokry). Było mu to obojętne. Już nic nie miało znaczenia. Siadł na pierwszej lepszej ławce w parku i ukrył twarz w dłoniach.
-Dlaczego muszę być takim idiotą?! - wydarł się na całe gardło, ale nikt go nie dosłyszał, wiatr zagłuszył jego wołanie. - Zawsze wszystko psuję.. - dodał, czując bezsilność. Nie miał pretensji do Gaary, lecz w gruncie rzeczy do samego siebie.
Przez kolejne dni, Rock pogłębiał się s swoim załamaniu. Nie mógł walczyć o czerwonowłosego, dopóki ten mu nie wybaczy. "Swoją drogą...na co ja liczyłem? Oszukiwałem go ze wszystkim i myślałem, że wszystko będzie dobrze? Żałosny jestem..."
Myślał tak, gdy szedł do szkoły. Na lekcjach był zupełnie nieobecny,a na przerwach nie miał nawet siły wypatrywać Gaary. Nic nie zmieni tego, co Lee zrobił. Czuł się jak największy oszust. On sobie tego nigdy nie wybaczy, a co dopiero ktoś inny. Nic go już nie trzymało przy życiu, nie widział sensu w niczym co robi.
Następne tygodnie mijały mu tak samo, żeby nie powiedzieć coraz gorzej, o jego braku nadziei nie wspominając. W szkole też nie szło mu najlepiej. Na matematyce, nauczyciel spytał się go:
-Rock, o czym mówiłem przed chwilą?
Lee leniwie wstał ze spuszczoną głową i odparł cicho:
-Nie wiem.
-Siadaj i radzę ci się skupić - odparł Ibiki i kontynuował lekcje. Na chłopaku nie wywarło to żadnego wrażenia. Czekał tylko na dzwonek i powrót do domu.
Gdy wreszcie zadzwonił, czarnowłosy wyszedł z sali bez słowa, zarzucając niedbale plecak na ramiona. Kiedy zszedł po schodach, skierował się wprost do domu, gdy nagle usłyszał, że ktoś za nim biegnie. Nie odwrócił się jednak.
-Lee, proszę cię, poczekaj - dobiegł do niego znajomy głos. - No stój! - ktoś krzyknął i złapał go za rękę. Chłopak odwrócił się i spojrzał na czerwonowłosego nie za bardzo wiedząc co powiedzieć. - Posłuchaj... - zaczął więc no Sabaku. - Wiem, że dość długo to moje zastanawianie się trwało, ale teraz - spojrzał czarnowłosemu prosto w oczy - teraz chciałbym coś wyjaśnić. Nie chodzi o to, że twoja płeć czy cokolwiek innego coś zmienia. Chodzi raczej o to, że poczułem się oszukany i... - Lee nie pozwolił mu dokończyć.
-Wiem, że zrobiłem coś okropnego, cały czas czuję się jak straszny kłamca i sam też sobie nie wybaczyłem - trajkotał szybko.
-Ale ja tak.
-Ale co tak? - nie zrozumiał początkowo Rock. Spoglądał pytająco, ale zamiast odpowiedzi, Gaara przybliżył się do niego, złapał go opuszkami palców za brodę i pocałował. Tak jakoś delikatnie, niepewnie, nieśmiało. Później długo patrzył mu w oczy, przyciągnął go do siebie jeszcze bliżej i przytulił z całej siły.
-Nie rozumiesz głuptasie? - zachichotał mu lekko do ucha. - Ja ci już wybaczyłem - dodał i zaczął obsypywać pocałunkami szyję młodego chłopaka. Ten zaś nie znieruchomiał, lecz tylko wtulił się w swojego partnera (czy to już można było tak nazwać? XD), a z oczu pociekły mu delikatnie małe, drobne łezki.
-Dziękuję ci - szepnął Lee nieśmiale.
-Nie Lee - zaprzeczył czerwonowłosy. - To ja ci dziękuję. Za to, że na mnie czekałeś, że poświęciłeś czas na długie rozmowy, że jesteś i...
-I zawsze będę - dokończył za niego Rock. No Sabaku też już nic nie dodał, tylko wtulił czarnowłosego w swoje ramiona i pozwolił mu rozkoszować się tym momentem. Trwało to parę chwil, ale oni nie mogli się od siebie oderwać. Oboje potrzebowali właśnie takiego czegoś, co nazywamy miłością. Jedni myślą, ze to uczucie, ale jeśli jest prawdziwa, to jest czymś o wiele większym, niż tylko jednym, prostym uczuciem, jak złość, czy smutek. Gdyby była ona takiej samej "budowy" co te wymienione, nie można by ich było przezwyciężyć. A przecież jest wokół pełno przypadków, w których miłość zwyciężyła nad złem. Więc trafniejsze stwierdzenie na miłość, było by powiedzenie, że jest to stan lub proces. Stan najczęściej uśpionego wówczas umysłu i szalejącego serca. Proces zazwyczaj długi, żeby nie rzec wieczny, jesli mamy do czynienia z ta jedyną miłością.
Tak rozmyślał Lee, wtulony w czerwonowłosego na ławce w parku. Co jakiś czas spoglądał na niego. Jego trupio blada twarz była łaskotana przez delikatne promienie przedzierającego się słońca przez cienką wartswę, białych chmur na niebie.
-Nie uważasz, że błędne jest powiedzenie "póki śmierć nas nie rozłączy"? - spytał nagle Rock. Jego partner zrobił lekką zdziwioną minę, po czym uśmiechnął się spokojnie.
-Chyba wiem, o co ci chodzi - odparł pogodnie, opierając swą głowę o głowę czarnowłosego, tak, że jego policzek dotykał urokliwych włosów Lee. - Bo prawdziwej miłości nie jest w stanie rozdzielić. Bo co to za różnica? - spytał sam siebie. - Serce mamy zawsze, więc będziemy zdolni do kochania w każdym czasie, nawet po śmierci.
Rock uśmiechnął się, wbijając wzrok w lekko muskane przez wiatr zielone drzewa. Jeszcze nikt nigdy go tak dobrze nie rozumiał. W istocie, obaj nie musieli nic mówić.
Nagle usłyszeli dźwięk telefonu. Lee podniósł się leniwie.
-Halo? - odebrał połączenie.
-Tu Ten-ten. Dawno się nie widzieliśmy. Może się spotkamy?
-Chętnie. My jesteśmy w parku. Wpadaj do nas, jeśli tylko masz ochotę.
-Ja...Jacy my?
-Jestem na ławce z Gaarą - chłopak spojrzał słodkimi oczkami na ukochanego. - Czekamy na ciebie - rozłączył się , wracając w objęcia partnera. - Przyjdzie tu do nas Ten-ten - dodał.
-Oh, okej - odparł lekko no Sabaku.
-Wiesz...nie wiem, jak byłeś w stanie mi wybaczyć, ale dziękuję ci - spojrzał czarnowłosy w głąb oczu blado skórego i nie mógł już dłużej wytrzymać. Wpił się w jego usta i zaczął je pieścić przeszukując dogłębnie. Gaara położył swoją dłoń na policzku partnera i natychmiast odwzajemnił pocałunek. Następnie czerwonowłosy przejął inicjatywę, całując Rocka za uchem, później parę razy w szyję.
-Poczułem coś takiego, czego nie doświadczyłem nigdy wcześniej. Jesteś jedną z moich pierwszych więzi. Ty sprawiłęś, że wyczekiwałem czegoś w tym moim cholernie nudnym zyciu. Ty wypełniłeś je kolorami - szeptał mu wprost do ucha no Sabaku.
-Teraz już zawsze tak będzie, pozostanie wiecznie. Nigdy cię nie opuszczę. Moje ciało i dusza będą zawsze przy tobie - dodał Lee lekko się rumieniąc.
Uświadomili sobie obaj, że miłość zmieniła ich życie.
***
Gommen, że nie dodałam sceny +18, ale nie wiedziałam gdzie ją wpleść :P Za to mam już przygotowane Itachi x Nagato z tą sceną, więc niedługo dodam. A co do tego...błagam o komentarze XD 
Macie tu jeszcze rysunek :3

1 komentarz:

  1. *_* w końcu ktoś dodał op leegaa *_* naprawdę świetne i pod względem gramatycznym, stylistycznym i ze względu na niecodzienną fabułę. Chociaż jak na mój gust troche za słodko ;P lee powinien być noo więc jakby to mniej wylewny i no nie taki dziewczęcy co prawda to wszystko do niego pasuje ale potem wychodzi że i Gaara i Lee to wylewni uke.:)

    OdpowiedzUsuń